O mnie

Mówią, że preppersi przygotowują się na wszystko. W domyśle - na wojnę bądź kataklizmy.
Dla mnie ten moment już nadszedł. Mieszkam w mieście wojewódzkim. Codziennie rano droga przez korki do pracy. W pracy daję z siebie wszystko i ciągle słyszę, że wciąż za mało. Chorować mi nie wolno. Nawet urlop jak dostaję to z trudem i z wielkiej łaski. Potem powrót z pracy do domu... jest tak jak rano - korki.

Już zaliczyłem kilka wizyt na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Będąc na urlopie udało mi się dostać do szpitala. Tam okazało się, że za pojawiające się od kilku miesięcy zaburzenia widzenia oraz mowy odpowiadają mikroudary mózgu. Wychodząc ze szpitala dostałem skierowania do poradni kardiologicznej oraz neurologicznej. Nie wykorzystałem ich. Obawiam się, że tak jak dotąd mój chlebodawca robił mi problemy z udzieleniem dnia wolnego by pójść do lekarza tak będzie mi je robił nadal. Więc po co narażać się na dodatkowy stres? Dnia wolnego gdy nadejdzie wyznaczony termin wizyty lekarskiej i tak nie dostanę.

Z drugiej strony moi rodzice mają dom letniskowy nad jeziorem. Mieszkania - moje i rodziców - kiedyś wynajmę a sam przeprowadzę się na wieś. Jeśli dożyję... .

Póki co się przygotowuję. Każdego dnia. Choćby czytając książki, których wiedza pomoże mi przetrwać. Codziennie przynajmniej jeden rozdział. Czasem dwa, a nawet trzy. Więcej nie mogę, bo wysiadają mi oczy.

Jak każdy preppers robię zapasy. Różne. Żywności przede wszystkim. Uczę się też nowych umiejętności. Choćby wypieku chleba, by go sobie samemu upiec kiedy drogi zasypie śnieg.

Kiedy kładę się spać zadaję sobie pytanie - czy dzisiejszy dzień przeżyłem jak preppers? Czy coś w tym kierunku zrobiłem by uczciwie odpowiedzieć sobie na to pytanie TAK? Cieszę się, że jak dotąd codziennie odpowiadam na nie twierdząco. Nawet wtedy gdy leżałem na szpitalnym łóżku.

Jedni ludzie marzą o ekskluzywnych wakacjach w egzotycznych krajach oraz wypasionym aucie.
Inni pragną jedynie zamieszkać w małym domku pod lasem. Byleby jak najdalej od tych pierwszych.

Należę grona posiadaczy domku pod lasem. Kiedyś do niego się przeprowadzę. Tylko jeszcze rok... może dwa? Tylko spłacę kredyt, zgromadzę więcej zapasów, założę ogródek owocowo-warzywny... itp. itd.

Uwielbiam sałatkę z czerwonej fasoli, tuńczyka i ziół. Może będę zbierał też zioła? Tylko te legalne. Takie jak choćby majeranek.

Chciałbym móc uczciwie powiedzieć o sobie - jestem preppersem. Osiągnąłem już bardzo dużo, ale wiele jeszcze zostało do zrobienia. Czy zdążę nim powali mnie zawał lub udar? Zdążyć muszę. Inaczej wszystko straci sens.

To tyle jeśli chodzi o stronę "O mnie".